czwartek, 23 sierpnia 2012

Toruń,wolontariat i "go crazy"

Będę nudna.Zdecydowanie zbyt często ubolewam,że nie ma mnie w Toruniu,a tyle ciekawych rzeczy(żużlowych między innymi)się tam dzieje.W najbliższą niedzielę będzie mecz Toruń-Gorzów(nie dla mnie,oczywiście).Niby wysłałam SMS na konkurs,ale mało w to wierzę.Konkursu na www Unibaksu jakoś póki co nie widać...Szkoda,chociaż pewnie nawet,gdybym wygrała,to nie mogłabym pojechać.Powód?Godzina-19.30,nie dla mnie,mieszkającej tyyyyle kilometrów od rzeczonego miasta.Mówi się trudno.
Nadmiernie często ubolewam też,że nie mieszkam w "polskim Los Angeles",jak zwykłam nazywać Toruń(że niby "miasto aniołów",wiadomo...).Od wczorajszego wieczora tym bardziej.Jak co roku.Weszłam na rzeczone klubowe www,a tam info o naborze wolontariuszy na Speedway Grand Prix,które odbędzie się niedługo w tym mieście.Niestety,to też nie dla mnie,no bo tam nie mieszkam,i w ogóle...A myślę,że byłoby to ciekawe doświadczenie,sprawdzić się w takim czymś.No i możnaby wpisać sobie fajny event do CV.Niestety.Szkoda gadać.Zdziwiłabym się,gdyby przydarzyło mi się w życiu coś miłego.
Pozostając w temacie bycia wolontariuszem,przypomniała mi się konferencja,która miała miejsce w mojej szkole.Brały w niej udział osoby z krajów basenu Morza Bałtyckiego(Szwecja,Polska,Dania,Rosja itd.)plus z krajów dorzecza Bałtyku(nie wiem,jak to się dokładnie nazywa,chodzi mi o kraje,przez które płyną rzeki uchodzące do Bałtyku).Pamiętam,wiele sobie po niej obiecywałam.Obecność osobników płci przeciwnej ze Skandynawii bardzo działała mi na wyobraźnię.Niestety,nic ciekawego z tego nie wyniknęło,poza moją fascynacją(czysto platoniczną)pewnym osobnikiem w sztruksowym stroju.Do dziś gryzie mnie,z jakiego kraju przyjechał,jak miał na imię etc.Tylko ja mogę być taka szurnięta,żeby rozpamiętywać to dwa lata po fakcie.
Nic ciekawego nie wyniknęło też z samego mojego siedzenia(tj.razem z koleżanką z tego samego roku)w roli obsługi tej konferencji.Niewielu ludzi prosiło nas o pomoc i generalnie było cholernie nudno.Ale przynajmniej jest do czego wracać pamięcią,bo bez tego człowiek by zwariował z nudów.
A propos wariowania-już niedługo będę miała kolejny(jednodniowy wprawdzie,ale lepsze to,niż nic)do tego,by "go crazy".1 września w moim mieście będzie finał mistrzostw świata młodzieżowców.Przyjadą Australijczycy,Szwedzi,Rosjanie i Polacy,a to oznacza tylko jedno:będzie się działo!Aha,no i oznacza to jeszcze jedno:do mojego miasta przyjdzie Darcy!!!!!!Drżyjcie,obsługo stadionu!!!!!!!Hahhhaha!Teraz dokonam tego,czego nie dokonałam podczas zeszłorocznego finału Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów,czyli włamię się do parku maszyn.Tak.Już to postanowiłam.Niech mnie zgarną,niech mnie skują,wlepią mandat czy co tam jeszcze,ale muszę to zrobić.Teraz,tj.podczas tego eventu.
O Boże.Właśnie przeczytałam ostatnie 6 zdań,które napisałam.Chyba czas się przestraszyć stanu mojego umysłu.Chyba mi odbiło.Albo to zwykła nuda i desperacja.Sama już nie wiem...

2 komentarze:

  1. nigdzie się nie włamuj!

    + wolę kotka od razu przyzwyczajać, że będzie sam, niż potem tak z dnia na dzień zostawić go na te kilka godzin.

    OdpowiedzUsuń
  2. Twój komentarz zabrzmiał tak desperacko, że aż poplułam się ze śmiechu hahahahaha :D

    OdpowiedzUsuń