Cholera,dlaczego to był tylko sen?Śniło mi się dzisiaj w nocy,że ojciec wrócił do domu i wręczył mi bilet na Speedway Grand Prix w Pradze.Wszystko byłoby OK,gdyby nie fakt,że tegoroczne GP w Pradze już było,a na przyszłoroczne raczej "no chance".Pobudka po tym śnie była dosyć gorzka.Nie dość,że to był tylko sen,to jeszcze dziś jest GP w Cardiff,na którym chciałabym się znaleźć.Zamiast tego muszę śmigać po stronach związanych z tym miastem i WYOBRAŻAĆ sobie,że tam jestem.Ja się tak nie bawię.
Eskapizm jest mi dzisiaj niezbędny,bo:a)mamuśka ma znowu swoją migrenę i nic z niej nie ma,b)pojechaliśmy z ojcem na zakupy i tylko się wkurzyłam,c)mamuśka oprócz wkurzenia swoją chorobą dodała też trzy inne swoje grosze.
Co do tego,że mamuśka ma migrenę,wiele nie trzeba dodawać.Tak po prostu jest i trzeba cierpieć.
Zakupy...Pojechaliśmy,a tam(w drodze powrotnej)dwa wypadki na drodze(na szczęście niegroźne)i musieliśmy nadłożyć drogi,czyli przejechać przez praktycznie całe(nieduże,ale zawsze)centrum naszego "pięknego" miasta,co w sobotę jest nie lada koszmarem.Plus event na koniec.Przyjeżdzamy pod dom,a ojciec otwiera mi drzwi,podaje torbę z zakupami i mówi:
-Zabierać zakupy i iść,
a następnie-ku mojemu zaskoczeniu-zamiast iść ze mną do domu,odjechał bez słowa.No ludzie,WTF.Dopiero potem okazało się,że miał coś do załatwienia w centrum.Nie byłoby łatwiej od razu powiedzieć?Uwielbiam takie akcje.
Mamuśka,widząc niewerbalne i słysząc werbalne oznaki mojego smutku z powodu Cardiff i nudy,mówi mi tak:
-No to zobacz,czy nie ma biletów na GP w Toruniu(będzie 6 października).
Zasiadłam do internetu...ta moja mamuśka to jest nielicha fantastka.Wieści z czerwca(to najświeższe,jakie mam)mówią,że zostało 2,5 tysiąca biletów.Jaka jest szansa,że 25 sierpnia są jeszcze jakiekolwiek?Pewnie "no chance",cytując Darcy'ego,ale poszukam jeszcze.
Naszło mnie jakieś załamanie,zniechęcenie i zastanawiam się,czy w ogóle podchodzić do wrześniowej poprawy w mojej szkole.Ja jej i tak chyba nie zdam...Sama już nie wiem.
Żeby zakończyć optymistycznie,napiszę jeszcze,że jest jedna rzecz,którą wiem NA PEWNO:na pewno będę dziś kibicować moim ulubieńcom w GP.Ulubieńcom,czyli:Antonio Lindbaeckowi,Bjarne Pedersenowi(bo jeżdżą w drużynie z mojego city),Scottowi Nichollsowi(też moje city+ogólna duża sympatia z dawnych lat),Chrisowi Holderowi(Toruń!),Fredce Lindgrenowi(to chyba oczywiste...),Hansowi Andersenowi(sympatia od lat)no i Andreasowi Jonssonowi(bo Szwecja,a ten kraj,jak wiadomo,jest "the love of my life",jak ująłby to Luddy Lindgren).Skoro jest ich aż siedmiu(siedmiu wspaniałych,hihi),to chyba któryś przyniesie mi dzisiaj radość,nie?...
już rozumiem. no czasami są takie dni, że wszystko nas przytłacza od głupich snów(chociaż często są bolesne to nadal je lubię) przez nieporozumienia. mogę Ci tylko powiedzieć - jutro będzie nowy dzień, czyli nowa dawka nieużywanego i może nie najgorszego humoru ;)
OdpowiedzUsuń