Dzisiaj Dzień Kobiet. Nie lubię tego dnia ze względu na jego socjalistyczne korzenie, choć nie ukrywam, że propaganda medialna tego dnia zrobiła swoje i jak zwykle przeżywam, że nie dostałam żadnego prezentu (ale...od kogo miałabym dostać? Nie wiem...) i że ogólnie nic się nie dzieje. Taka jestem pokręcona i nienormalna.
Może w tym też jestem pokręcona i nienormalna, ale denerwuje mnie lansowany wszędzie model spędzania Dnia Kobiet-na występie chippendales. Dlaczego powszechnie uważa się, że tylko rozbierające się gachy krecą kobiety?...
Pokręcona i nienormalna jest też pogoda. Dziś miał być żużlowy trening, jutro i w niedzielę sparingi, i ze wszystkiego nici:( Przez pogodę rzecz jasna. Wrrr.
Oczywiście, nic innego nie robię, tylko piszę. Mam 9 stron bez przypisów, kiedy je dodam, wyjdzie więcej:) Oczywiście to wszystko mało, mało. Mam wrażenie, że choć siedzę nad tym po całych dniach, powinnam więcej, choć wtedy pewnie bym zwariowała. Dziś jednak jest o tyle ciekawiej, że zahaczyłam nawet o słynną dyrektywę unijną odnośnie ochrony środowiska i nowych tłumików. Urzędniczy bełkot, oczywiście. W połowie nie kminiłam, o co chodzi, ale nevermind...
Jutro miał być dzień pełen atrakcji, czyli speedway, a potem epicki koncert w moim ulubionym klubie. Skład koncertu: Usta Mariana, które uwielbiam, Padlina Szarika (taaak, super nazwa, nie pytajcie mnie, dlaczego taka, ale muzyka świetna) i Zgon (kolejne piękne nazewnictwo...). Speedway nie wypali, zobaczymy, jak z koncertem. Miło byłoby iść, ale z drugiej strony, będę miała wyrzuty sumienia, że nic nie robię w wiadomej sprawie:) Sama już nie wiem. Zobaczymy.
Miłego popołudnia i wieczoru, świętujcie, jak macie z kim, cieszcie się tym dniem. Ja wracam do moich dyrektyw, tłumików, przenośni i epitetów. Ależ to odświętne, ależ romantyczne...Ech...
Jestem dziwna, ale mnie w życiu najbardziej obrzydzają dwie rzeczy: chippendalesi i ciążowe brzuchy. Rozbierający się kolesie są dla mnie żenujący bardziej niż striptizerki a ciążowe brzuchy są bardzo intymne..
OdpowiedzUsuńBoże, co za refleksja. Przepraszam :D
Ja o dniu kobiet bym zapomniała, gdyby nie moja wiecznie narzekająca siostra [jezuu znowu nic nie dostałam, jaki ten świat niesprawiedliwy].
OdpowiedzUsuńW sumie nie mam nic do tego typu "świąt" są mi w sumie obojętne i czasami o nich zapominam ;D
dzien sie nie skonczyl:* jaki koncert?:D
OdpowiedzUsuńNajlepszego :)
to co robi pogoda ostatnio mnie niszczy. ja chcę już wiosnę :(
OdpowiedzUsuńhahaha podpisuję się! konsternują mnie panny jarające się "czipendejlsami".
OdpowiedzUsuńoczywiście miłych tłumików i epitetów, wszystkiego najlepszego, buziaki z Paryża :* :*
Widzę, że jesteś z pisaniem caly czas do przodu ;)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego z okazji Dnia Kobiet :)
hah, nawet nie wiedziałam, że takie coś sieę lansuje :p. p.s bardzo mi miło z tego powodu, w takim razie na pewno dołączyłaś się do dojścia do takiej liczby :) pozdrawiam serdecznie ;)!!!
OdpowiedzUsuńNie ty jedna nie dostalas, żadnego konkretnego prezentu. Ja musiałam pozyczać koledze na kwiata dla dziewczyny, jezu jaka żenada.
OdpowiedzUsuńPodobnie jak przegapiłam walentynki, tak i dzień kobiet :)
OdpowiedzUsuńMiłej zabawy :)