Chodzi mi oczywiście o...tak, o B. Nie rozumiem i już pewnie nie rozumiem jego stosunku do mnie. Może nie odzywać się tygodniami, a potem...Dzisiaj na przykład na zajęciach usiadł tuż przede mną, więc co pięć minut odwracał się i gadał coś do mnie. Na moim pulpicie leżał pendrive, to mi, a nie innym dziewczynom, go zabierał. Śmiał się z czegoś i sprawdzał, czy ja też się śmieję. Kiedy wiedział, że nie patrzę, gapił się na mnie. Niby przypadkiem muskał moją rękę. Jeszcze trochę i uciekłabym z krzykiem. Nie mogłam już wytrzymać...Znowu muszę przyznać, że nie wiem, o co mu chodzi...To już tysiąc razy bardziej wolałabym, by przejawiał wobec mnie jakieś bardziej zdecydowane uczucia. Albo obojętność, albo...to, co boję się napisać, a o czym myślę i marzę. Po prostu to, jak teraz wyglądają nasze relacje, jest dla mnie dziwne. Ale może wyolbrzymiam...sama nie wiem. Mam mętlik w głowie. Z jednej strony, chcę, żebyśmy skończyli już tę szkołę i rozeszli się w swoje strony, ale z drugiej strony boję się tego momentu. Boję się tego rozstania. Chyba odchoruję je bardziej niż to z M., który w tamtym czasie był miłością mojego życia. Wtedy wpadłam w autentycznego doła, ciągle płakałam, nie jadłam, marzyłam tylko o tym, by umrzeć, albo być z nim. Aż się boję, co będzie teraz. I boję się chodzić teraz do szkoly, tego, że któregoś dnia powiem o dwa słowa za dużo...a to byłoby najgorsze, co mogłoby się stać.
Mój dzisiejszy stan ducha oddaje tylko to:
PS. Trzymajcie kciuki za jutrzejszą przeprawę z promotorem!
Ciężko "dać sobie spokój" kiedy tak naprawdę nie wiemy na czym stoimy i co jest naszym wymysłem, a co z tego jest realnym i rzeczywistym stanem, zwłaszcza jeśli mówimy o uczuciach. Łatwo jest natomiast radzić w stylu: zrób coś, porozmawiaj z nim, mężczyźni rzadko kiedy posiadają umiejętność czytania między wersami. Ja jednak życzę Ci pozytywnego przeżywania miłych sytuacji a jak najmniej tych, w których chce się smutać :)
OdpowiedzUsuńI oczywiście powodzenia jutro!
takie szczeniackie zaloty ma ten B.
OdpowiedzUsuńnie pomoge, nie doradze
jestem w podobnym stanem i tez sobie z nim nie radze
szkoda tylko, że facetów nie da się wychować mimo wielkich starań
Usuńtaka prawda, że jedną matkę już mieli i jej też nie wyszło :P
masz czego zazdrościć, bo mam najwspanialszych przyjaciół
OdpowiedzUsuńjesteśmy skrajnie różne i jeszcze się nie pozabijałyśmy :)
popijałyśmy sokiem pomarańczowym
i pomyśleć, że kiedyś nie popijałam...
Trzymam kciuki za jutro!
OdpowiedzUsuńSądzę, ze powinnaś trochę go jeszcze poobserwować. Jeśli nadal będzie taki zmienny, to postaraj się dać z nim spokój, bo widocznie sam nie wie, czego chce, a tacy są najgorsi.
Chyba dość dobrze wiem, co czujesz - no może u mnie nie jest to relacja, która prowadzi do czegokolwiek niż ew. przyjaźni, ale mimo wszystko ten chłopak potrafi czasami doprowadzić mnie do szału, a innym razem nikt tak nie umie poprawić mi złego nastroju. Czasami aż sama nie wiem, o co tak naprawdę mu chodzi i czego chce.
OdpowiedzUsuńWszystko w życiu jest skomplikowane, niezrozumiałe. Im więcej myślimy i się nad czymś zastanawiamy, tym gorzej. Przekonałam się o tym wielokrotnie i postanowiłam przymknąć oko na pewne sprawy. i jakoś tak łatwiej się z tym zyje
OdpowiedzUsuńSpróbuj powalczyć ze soba chociaz kilka dni, kazdego dnia skupiac sie na niemyleniu ... w koncu oda ci sie to zrobic :) a efekty.. mmm :*
OdpowiedzUsuń