środa, 5 grudnia 2012

Jeszcze się taki nie urodził...

...który by mi w jakiś sposób dogodził. Taka jest prawda. Jestem urodzoną marudą i pesymistką. Uświadomiłam to sobie dzisiaj, a raczej uświadomiła mi mamuśka:
-Mamuśka: Co byś chciała na Mikołajki?(pomijam, że zapytała dzisiaj o 13.00-bez komentarza!)
-Ja: A żebym to ja wiedziała...
No i się zaczęło. Usłyszałam, jaka to ja jestem niedobra, że mi nie można wybrać żadnego prezentu, bo nie wiadomo, co by mnie zadowoliło(to akurat prawda...),itp., itd. Dobrze, może faktycznie tak jest, ale co ja na to, do cholerki, poradzę? Przecież nie zmienię sobie charakteru ot tak, już teraz, na pstryk i już.
Mamuśka wymyśliła, że kupimy sobie, dzieląc się kosztami na pół, najnowszą książkę Camilli Laeckberg. Nie spotkało się to z moim entuzjazmem. Niby książka kosztuje 20 złotych, więc musiałabym dać tylko 10, ale szkoda mi...Ma 144 strony, więc czytania byłoby raptem na parę chwil. I po co się wysilać z jakimś tam kupnem?
Mam też tak, że jeśli jakiś prezent mi się nie podoba, nie umiem zrobić dobrej miny do złej gry, tylko od razu po mnie widać, że prezent jest nietrafiony. Cóż ja poradzę, samo to ze mnie wychodzi.
No dobrze, przyznaję, zadałam sama sobie pytanie, co by mnie zadowoliło. Lista nie jest imponująca:więcej szczęścia w miłości, karnet 2013 do mojego miasta/Torunia...no i ewentualnie parę wycieczek. Plus iPhone, najlepiej 5. Poza tym-bida. Nie, wbrew opinii mamuśki nie wynika to z tego, że mam wszystkiego za dużo. Nie może tak być, bo nie mam prawie nic. Po prostu taki mam charakter, że nigdy nie jestem zadowolona.
Potwierdziło się. Tomaszek w Toruniu. Nie podoba mi się to, ale co zrobić. Po prostu potwierdziła się pierwsza część negatywnych prognoz przynależności klubowych w sezonie 2013. Oczywiście, w necie już wszystko jest...Dobre, choć gdyby w braku netu ta informacja dotarła do mnie później, nie pogniewałabym się.
Z tym jutrem nie wyrokuję, może życie mile mnie czymś zaskoczy...ale w sumie czym by mogło? Nie wiem, chyba tylko ogłoszeniem podpisania kontraktu przez któregoś z ulubieńców. Szkoda, że już raczej nie w moim mieście...

5 komentarzy:

  1. Nie tylko Ty tak masz. Ja też nie mam pojęcia, co chcę. Za to moja lista życzeń niemożliwych do spełnienia jest meeeega długa :D
    Jak nie wiem co powiedzieć to mówię, żeby mi Mikołaj przyniósł płytę lub książkę :) Wolę takie prezenty niż nietrafiony ciuch, albo jak kilka lat temu kulki do wady (tylko ja nie mam wanny!!!)

    aga-a.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Także trudno mnie zadowolić, no ale cóż...:)

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja z mamą zawsze chciałyśmy mieszkać w bloku
    domek to jedna wielka skarbonka, opłaty są znacznie wyższe niż w blokach, i o wszystko trzeba zadbać samemu
    ty odkręcasz kran i leci ci ciepła woda, odkręcasz grzejniki i masz ciepło, a w domku musisz sobie napalić by była ciepła woda i gorące grzejniki
    sama musisz odśnieżyć, a nie wynajęta pani czy tam pan co latem zamiata a zimą odśnieża
    podam śmieszny przykład, chcieliśmy wyciąć drzewo, które się mieści na naszym ogrodzie
    choinka urosła taka duża, że niszczyła elewację i groziło zerwaniem linii telefonicznej i od prądu
    złożyliśmy wniosek i dostaliśmy odpowiedź
    wszyscy sąsiedzi musieli wyrazić zgodę na wycięcie jednego drzewa
    niestety nie wszyscy wyrazili
    drzewo stoi
    tyle, że ojciec się wkurzył i upieprzył czubek, którzy haczył o kable i stoi takie coś to już jak drzewo nie wygląda :P
    a nad głową mam sąsiadów i wolę się nie wypowiadać
    mieszkam pod lasem więc niestety ryki dochodzą stamtąd, gdy podpici imprezowicze wracają w środku nocy do domu i ogłaszają to całemu światu :/
    uwierz, wcale nie jest fajnie

    OdpowiedzUsuń
  4. ja powiedzialam jasno
    zegarek albo pierscionek
    pokazalam nawet ktore
    ale pozniej spadl snieg i odkrylam ze nie mam butow na zime
    no i pojechalam sama sobie je kupic tyle ze na koszt rodzicow ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. No to widzę, że nie tylko ja mam marzenia nie do spełnienia. No ale cóż... Na Mikołajki raczej nic nie dostanę, za to rozglądam się za fajną książką na święta.


    Tak, jeśli chcesz grać w siatkówkę, to musisz uciekać z Gniezna. A ja niestety ie mogłam uciec i tkwię w tej dziurze... Chociaż mam nadzieję (a przynajmniej będę się starać), że to się zmieni jakoś w 2014.

    Jak na razie nie podobają mi się transfery. Czekam na wieści o Crumpie ;)

    OdpowiedzUsuń