Nie,"konsekwencja" nie mogłoby być moim drugim imieniem.Raczej nigdy nie trzymam się tego,co postanowię,nie wyznaczam sobie celów i nie dążę do nich.Tak jest zawsze-mam tzw.słomiany zapał,chęci wystarczy mi tylko na początek przedsięwzięcia.Moja konsekwencja przejawia się tylko w jednej dziedzinie-żużla.Konkretnie-w drużynom,którym kibicuję,bo nawet lista moich ulubieńców(czytaj:Amantów w Kevlarach,czyli tych podobających mi się)ulega czasem zmianom.Niezmiennie kocham Toruń i lubię drużynę z mojego miasta.A reszta?Nic stałego.Moja sympatia jest tam,gdzie Ulubieńcy.Darcy w Gdańsku?OK,emocjonowałam się występami tej drużyny,choć przedtem mnie nie interesowała.Dla Lindgrena polubiłam Tarnów,a teraz Wrocław.I tak dalej.Ale...do rzeczy,bo jak zwykle zboczyłam z tematu.Moja konsekwencja przejawia się nawet w...meczach żużlowych,które oglądam.Mam ich nagranych kilkanaście,a i tak,gdy dopada mnie głód żużla(tak jak dziś-całkiem bez sensu,bo i tak jutro kolejka i dwa mecze),oglądam dwa na przemian:ten feralny z 13 maja,kiedy zginął Lee Richardson,albo mecz Polska-Reszta Świata z 14 kwietnia tego roku.Dziś rodzice pojechali na zakupy,ja zostałam w domu.Nudziło mi się,więc myk do zasobów.I co?Padło na drugi z wymienionych.Taaak,to był mecz.Głównie dlatego,że jeździł tam Darcy...A ja podczas oglądania znów,tak jak poprzednim razem,ekscytowałam się jego jazdą jako jokera...mimo że wyniki poszczególnych biegów znałam na pamięć.Wiedziałam przecież,że przywiózł wtedy te 6 punktów,a i tak się ekscytowałam.Głupie.
Moja konsekwencja w sensie żużla ma jeszcze jeden wymiar:biletowy.Tylko raz udało mi się wygrać w jakimś konkursie bilet,ale nie zniechęcam się i zawsze,z maniackim uporem,przed meczem w Toruniu biorę udział.Teraz też.W jednym mi się nie udało,ale czekam jeszcze na wyniki drugiego i nie tracę nadziei.Żeby tak wystarczyło mi tej konsekwencji także na inne dziedziny życia...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz