Czy Wy też tak macie,że lubicie "tylko te piosenki,które już raz słyszeliście",jak w pewnym filmie?OK,ja zasadniczo też,ale nie zawsze jest to coś fajnego.Bo nie wiem,jaki jest sens powtarzenia pewnych rzeczy...
Wczoraj dostałam sms od kuzynki z informacją,że niedługo w naszym mieście jest koncert zespołu,który kiedyś lubiłyśmy.Zaproponowała,żebyśmy się nań wybrały.Zastanawiam się tylko:po co?Na koncercie tej grupy byłyśmy już bodajże dwa lata temu,a od tej pory nie wylansowali żadnych nowych/sensownych/sensacyjnych piosenek.Nie spodziewam się zatem niczego nowego.Na dodatek ten event jest w niedzielę,czyli w żużlowy dzień(muszę sprawdzić,czy mi to z czymś nie koliduje)...Odpisałam póki co,że idziemy,no bo nie mogę przecież wyjść na jakąś alienującą się jednostkę.Najwyżej coś potem wymyślę.U mnie nie jest tak,że każdy pretekst jest dobry,by wyjść z domu.Dla mnie każdy jest dobry,aby z tego domu NIE wychodzić...No,może przesadzam,ale w tej sytuacji jestem sceptyczna.Ponoć "nic dwa razy się nie zdarza".Czy dotyczy to też tego koncertu?...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz