No to jesteśmy po pierwszej wizycie u koleżanki mamuśki.Jako że nigdy wcześniej nie byłam w tym miesznkaniu,przelustrowałam każdy kąt i muszę powiedzieć,że jest super.Niezbyt duże,w sam raz dla jednej osoby...czytaj:dla mnie,bo wyobrażałam sobie,że to ja tu mieszkam.Ładnie i mądrze urządzone.Otoczenie też bardzo fajne.Oczywiście,gdybym to ja w nim mieszkała,pewne rzeczy urządziłabym inaczej,ale to tylko moje wrażenie...
A skoro siedziałyśmy tam jakiś czas,to zaczęłam czytać pozostawioną przez gospodynię książkę pani Danuty Wałęsy...Tak,słynne "Marzenia i tajemnice".Nie ma w niej może niczego specjalnego,ale te początkowe fragmenty,kiedy pisze o marzeniach wydostania się ze swojej rodzinnej wioski...kogoś mi to przypomniało(mnie konkretnie:)).Tylko że ja nie mam rodziny w dużym mieście typu Poznań,Wrocław itp.,żeby mieć do kogo jechać.No i ja nie mieszkam na wsi,choc czasami tak się czuję.
Niestety,ta lektura nie wpłynęła pozytywnie na mój nastrój,bo znowu zaczęłam myśleć w kategoriach:"jak mi źle".Dlaczego jedni mają w życiu szczęście,inni nie?Nie rozumiem tego i chyba nigdy nie zrozumiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz