Ponoć muzyka jest tym,co jest w stanie połączyć pokolenia.Pytanie na dziś brzmi jednak:kto(a nie co)łączy te pokolenia?A konkretnie mamę i mnie?Dzisiaj jest to żużel,a konkretnie mówiąc,Twitter Ludviga L.,jak wiadomo,brata mojego uwielbianego Fredki.Skoro Fredka nie ma swojego konta,zaglądam czasem do jego brata...Weszłam tam dzisiaj i obejrzałam bardzo zabawne zdjęcie,potem przyłączyła się mama i tak sobie razem oglądałyśmy.Było śmiesznie,strasznie trochę też...Pewne jest jedno:różnice wiekowe nie grały roli.Tak śmiała się mama,jak i ja.No bo jak tu się nie śmiać z tych wszystkich fotek,komentarzy,podpisów?Trzeba!Nie da rady inaczej.
Tak,przyznaję,nie było mnie ostatnio,ale naprawdę nic się nie działo.Przez ostatnie trzy dni(od wtorku)naprawdę niewiele się działo:wstawałam,siedziałam przy komputerze,oglądałam Tour de France(i smuciłam się,że mnie tam nie ma...),akurat,gdy kończył się Tour,wracał ojciec...I tak w kółko,on and on.Dzisiaj zmiana jest tylko w takim aspekcie,że nie oglądam Tour,bo już mi się trochę znudziło.Czas na odpoczynek od nudnego i mało wnoszącego do akcji komentarza panów z Eurosportu.No i na odpoczynek od tych "zameczków"(zawsze w tej formie!)i kościółków(we wczorajszym etapie i tak połowa nazywała się Notre Dame).Ech...Ale pewnie za sprawą weekendowej obecności ojca wrócimy do tych obyczajów.Chociaż...kto wie?Nigdy nie wiadomo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz