Jakoś doszłam do siebie po ostatniej, wiadomej porażce. Jak zwykle trzeba wstać, otrzepać kolana i żyć dalej. Nie pierwsze i nie ostatnie rozczarowanie w moim życiu, nie tylko ja zostałam tak oszukana...Ale nie ma co do tego wracać. Było, minęło i dobrze, że skończyło się tylko tak. Teraz będę ostrożniej z tym wszystkim postępować.
A dzisiaj chcę się z Wami podzielić innym tematem. Niedługo Andrzejki, czas wróżb i innych takich. Pewnie na codzień jesteście racjonalistami, ale w ten jeden wieczór?...Któż nie bawił się w wystawianie butów, lanie wosku itym podobne? Wydaje mi się, że każdy z nas, mimo bycia racjonalnym w naszej kulturze, ma w sobie pierwiastek "a może sobie powróżyć?", "przeczytam horoskop, jeden raz nie zaszkodzi" i tym podobne...
W moim domu mieszka wróżka. Wiem, gdzie, znam ją z widzenia, o tym, że zajmuje się tym, czym się zajmuje, wiem lepiej od ZUS-u (bo robi to bardzo nieoficjalnie). Wiecie, ile razy dziennie dzwoni domofon i ktoś pyta: "Wróżka to pod którym numerem?" albo gdy jestem poza domem i np. idę lub wracam ze sklepu-zaczepiają: "A wróżka to w którym bloku? W której klatce?". Odpowiadam, nie kłamię, nie zbywam. Jak ktoś chce iść, to niech idzie. Czasami słyszę też, jak klientki (100% jej klienteli to kobiety) wymieniają wrażenia: "Mi powiedziała, że poznam wysokiego bruneta"-chwali się jedna. "Mi, że niedługo coś zmieni się w moim życiu"-odpowiada koleżanka i w kilka minut mam pogląd, jakiego typu wróżby można usłyszeć i co rzekomo się tym paniom przytrafi. Pomijam, że czasami mam wrażenie, jakby pani wróżka działała według pewnmego schematu-jak młoda, to pozna chłopaka, jak starsza, to może zmieni pracę; wiecie, jak to jest. Ja, choć ze dwa razy mnie korciło, nie wybiorę się do niej. Nie jest mi to potrzebne do szczęścia, zresztą kto wie, co mogłabym tam usłyszeć. Nie, moja niechęć nie wynika z tego, że środowiska kościelne i religia katolicka potępiają wróżby. Po prostu uważam, że najlepiej samemu kierować swoim życiem, a nie liczyć na łaskawość (lub nie) gwiazd czy innych takich.
Mimo wszystko przeraża mnie ekspansywność i namnażanie się telewizyjnych, gazetowych i innych wróżów, jasnowidzek i reszty. Tak, przyznaję, kilka razy oglądałam Ezo TV, by wyrobić sobie zdanie na temat wróżbity Macieja czy mojego ulubieńca, wróżbity Zefira (to Zefirowe, często używane "jest na przetrzymaniu" to dla mnie hit do sześcianu), i "runęłam". Bardzo spodobało mi się to, jak wróżbita Maciej delikatnie obchodzi temat: "Coś się wydarzy, będzie tak, będzie owak". Żadnych konkretów, a kaska-3,66 za minutę, jak nie lepiej, leci. I to słynne: "Wszystko będzie miało miejsce w ciągu pół roku". No pewnie, pół roku...Wygodny termin-nie tak od razu, by dzwoniący nie robił wyrzutów, ale i nie jest to czekanie w nieskończoność. Zawsze w ciągu tego półrocza człowiek może po prostu o takiej wróżbie zapomnieć i nie mieć pretensji. A co stacja zarobiła, to ich.
Ciekawe, czemu przypisać ten, jak to może na wyrost określiła moja mamuśka-powrót do pogaństwa. Czy ludzie nie umieją teraz sami wpływać na swoją przyszłość, czy jeśli nie chodzą do kościoła, jednak potrzebują jakiegoś przewodnika? Pewnie rozkłada się to jakoś po połowie-tak myślę. Na pewno to się kiedyś skończy, tylko kiedy? Kiedy ludzie zrozumieją, że te 3,66 czy 20 złotych, które weźmie "stacjonarna" wróżka, to pieniądze wyrucone w błoto?...Choć kiedy teraz tak o tym myślę, wydaje mi się, że jest w tym jeszcze jeden, może pozytywny aspekt psychologiczny. Być może moja analiza jest na wyrost, ale taka wróżba może podziałać motywująco-usłyszysz, żee coś się zmieni, nastawisz się, a kiedy pozytywne nastawienie już przyjdzie, łatwiej zmienić coś samemu, nawet bez udziału wróżki. Jak myślicie, jest w tej mojej tezie cień sensu?
Żegnam się z Wami listopadowo, obiecując, że będę się zjawiać częściej i sensowniej. Co u Was? Wczorajsze święto nastroiło refleksyjnie czy nie? Uważajcie na "wróżki" i trzymajcie się. Do następnego razu.
Ja kompletnie nie wierzę w różne wróżby, horoskopy. Jak dla mnie to jest to po prostu dobry sposób na wyłudzenie pieniędzy od naiwnych ludzi. No ale jak kto woli - w końcu mamy wolny wybór ;D
OdpowiedzUsuńkiedy jestem u mojej przyjaciółki, najczęściej w nocy oglądamy właśnie wróżbitów. fascynujące jest właśnie to jak bardzo potrafią nie powiedzieć nic konkretnego, mówiąc mnóstwo.
OdpowiedzUsuńPewnie, że każdy ma czasem ochotę sobie powróżyć i doświadczyć jakiegoś pierwiastka magii ... to temat, którego nie możemy pojąć swoim umysłem dlatego nas tak intryguje.
OdpowiedzUsuńJa osobiście nie wierzę w ludzi takich komercyjnych wróżbitów - bo wiem, że ktoś kto ma nadprzyrodzony talent będzie starał się ukryć. A jeśli go odkryje przez szerokim gronem magia znika ... nie wiem czy magia istnieje, ale chciałbym żeby tak było. Chciałbym żeby okazało się, że kosmici istnieją a duchy zmarłych pilnują patrolują nasze ulice.
Twoja teoria może mieć sens - jak najbardziej. Każdy musi zastąpić sobie jakoś tą duchową część którą na ogół pokrywa religia czy Kościół.
Pozdrawiam!
Dla mnie to całe wróżenie jest bez sensu, raczej śmieję się, kiedy ktoś ślepo wierzy w horoskopy. Czasami aż dziwię się, że tyle osób interesuje się tym.
OdpowiedzUsuńja lubie od czasu do czasu sie pobawic w takie wrozby
OdpowiedzUsuńraz czy dwa nawet skorzystalam z wrozki internetowej, probowalam sie tez kiedys dodzwonic do wrozbity macieja bo chcialam dostac sie na antene :P
ale traktuje to raczej jak zabawe i nie biore sobie tego do serca
choc moja przyjaciolka wydaje grube pieniadze by choc raz w miesiacu umowic sie na "sesje"
Z psychologicznego punktu widzenia, wróżki i wróżbici (czy raczej ich klienci) są całkiem ciekawi. Chociażby dla chwili refleksji, czym tak naprawdę różni się religia od magii.
OdpowiedzUsuńnigdy nie byłam u wróżki i nie zamierzam być... chociaż znam osoby, którym cała ta przepowiednia się spełniła.
OdpowiedzUsuńPS najlepsze są te wróżki na allegro- płacisz 5 zł i dostajesz wróżbę od wyciągacza pieniędzy...