Przede wszystkim chcę zacząć od tego, że dziś, jeszcze przez godzinę, mój australijski żużlowy ulubieniec o inicjałach D.W.ma dziś urodziny. Sto lat, Darcy! Miałam wypić setkę za Twoje zdrowie, ale cosik nie wyszło...
Życzenia sobie daruję-bo musiałabym życzyć m.in. tego, by nigdy nie brakowało towaru, albo może więcej oleju w głowie...Sama nie wiem, i to jest m.in. powód tego darowania.
Jak ogólnie minął mi dzień? Z obijaniem się (praca nieruszona:)), niespodziewaną wizytą i Speedway Grand Prix, rundą w Goeteborgu. Żałowałam, że mnie tam nie było...w końcu to moja ulubiona Szwecja. Żałowałam...do czasu. Upadki, fatalne wyniki ulubieńców...chyba dostałabym tam szału. A kiedy Darcy miał swój masakryczny upadek i usłyszałam w moim angielskim Eurosporcie, że ma "broken collarbone", miałam ochotę wyłączyć. I jeszcze sami "ulubieńcy" na podium i ogólnie w finale. Szkoda słów.
Niespodziewana wizyta? Było popołudnie, a tu nagle dzwonek do drzwi. Przyszła D. z M. i małą. Przynajmniej szczerze przyznali, że chcieli u nas poczekać na autobus...Ależ ta moja chrześniaczka wyrosła! I ma takie długie włoski...No, ale też długo jej nie widziałam...Nie chciał Mahomet do góry, przyszła góra do Mahometa, chciałoby się powiedzieć. Fajnie, że przyszli, choć wizyta szczególnie porywająca nie była, a chrześniaczka moja kochana była zajęta głównie rozwalaniem naokoło moich żużlowych figurek. I wtedy dopiero wyszło, że nie mam cierpliwości do dzieci...nie wytrzymałabym długo w takiej sytuacji.
A co u Was?
Słońce świeci, a ja zamiast wyjść i korzystać z pogody to kuję angielski, piszę prace zaliczeniowe- wszystko na czwartek :< bo pn-śr praca do 22 , to kiedy ja to zrobię? Dobrze, że jako tako mi to idzie...
OdpowiedzUsuńNie lubię niespodziewanych wizyt ;p jak już jestem w domu to siedzę w piżamie z nieumytą głową, kremami na twarzy itd. Jak nagle ktoś dzwoni do drzwi to wybucha szał i panika oraz bunkruję się w łazience :D
Nie ma gorszej rzeczy jak powielanie wiedzy, którą się już nabyło. To jak stanie w tym samym miejscu. Zero perspektyw na przyszłość. Btw. Gdzieś słyszałam tekst "Poznań miasto doznań".
OdpowiedzUsuńNo cóż, jeśli chodzi o dzieci, to też nie mam do nich cierpliwości, więc podziwiam wszystkie młode matki :)
OdpowiedzUsuńJa spędzam dni na czystym lenistwie, który ostatnio wypełnia moje życie!
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to wszystko w sumie zależy od dziecka, bo z niektórymi nie idzie wytrzymać, a inne są wspaniałe :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście dobrze, że cię tam nie było, bo pewnie dostałabyś szału, co wcale nie jest dziwne ;)
ty sie nie martw ze nie wypilas jego zdrowia bo on na pewno ostro swietuje :P wypije za was dwoje ;p
OdpowiedzUsuńmoże i w Twoim mieście ktoś wpadnie na pomysł wolontariatu
w końcu coraz więcej miast z tego korzysta
i już są pierwsze efekty wyrzucenia Kanclerza
nasz niedzielny wynik woła o pomstę do nieba
a co do majówki to byłam u kuzynki :)
Napisz do Niej, może Ci tez coś naskrobie. :) Pewnie chodzi o takie, w które nie chciałabym się "zagłębiać" :D
OdpowiedzUsuńMusze się nad tym zastanowić, może to nie głupi pomysł, a przynajmniej robiłabym coś, w czym dobrze się czuję. :)