Tak sobie poszalałam, że hej. O tej porze miałam być jeszcze na koncercie i nie myśleć o bolączkach dnia codziennego. Jak to jednak często bywa, życie chciało inaczej.
Owszem, poszliśmy z ojcem do klubu, plan był taki: 19.00-support, czyli Padlina Szarika i Zgon, o 20.00-gwiazda wieczoru, Usta Mariana. Ale jak to przy takich okazjach, mało co odbywało się zgodnie z planem. O 19.00 jeszcze nic się nie działo, tak jak o 19.10, 19.15 i 19.20. Zaczęłam się wkurzać. W końcu o 19.30 na scenę wyszedł wokalista UM i oświadczył, że PS nie wystąpi, bo jakiś członek zespołu jest chory. Nie mogli o tym poinformować wcześniej?...Wobec tego plan mocno się zaburzył i Zgon miał być o 20.00, UM o 21.00. Usłyszawszy to, ojciec, który napalił się już na PS, oznajmił:
-To co, idziemy? Przecież nie będziemy czekać...
Ja bym z chęcią jeszcze wróciła na UM, ale nie protestowałam. Miałam jeszcze nadzieję, że na 21.00 wrócimy, bo mamy blisko. Niestety, tak się nie stanie. Ojciec już jest przy komputerze i cały zadowolony, że nie musi nic robić. Podkuliłam ogon i wróciłam. Jestem zła. Żałuję. Mi to nawet taka banalna rzecz nie może wyjść. Trudno. Przede mną kolejny nudny wieczór. Cóż jednak zrobić...
Obserwacje i inne poczynione na miejscu:
a) ojciec i ja byliśmy najstarsi, dominowała młodzież w przedziale wiekowym 16-19 lat...
b) nie spotkałam "Widzę, że lubi pani rocka" ani innych ciekawych egzemplarzy
c) kiedy chwilę przed koncertem, a raczej chwilę przed 19.00, wpadliśmy jeszcze do pobliskiego marketu, 90% klienteli to ta rozwrzeszczana młodzież, która za chwilę szła na koncert, a teraz dopijała się piwem i innymi takimi
d) kiedy wchodziliśmy, zostało nam zadane pytanie, czy jesteśmy z obsługi-może to przez ten wiek..
Dziwny wieczór i trochę wkurzający. No cóż, "no, sir, no concert today". Może innym razem...
Szkoda troszkę, że się nie postawiłaś tacie, jakaś byłaby szansa na zostanie chwilę dłużej. Czasami dni potrafią się zwalić kompletnie.
OdpowiedzUsuńTen podpunkt d troszeczkę mnie dobił przyznam szczerze ;p
OdpowiedzUsuńNo chodziło mi o to, że pewnie to dziwne uczucie iść na koncert i usłyszeć takie pytanie ;D
OdpowiedzUsuńTeż mi się zdarzyło wrócić z koncertu do domu z racji "niedyspozycji" frontmena. Szkoda, że czas z Tatą nie wypalił :/ Ale, może innym razem, nie trać nadziei, głowa do góry, pierś do przodu!
OdpowiedzUsuńszkoda w takim razie, że Ci się nie udało, no ale może następnym razem postąpisz już inaczej i jednak zostaniesz, jeśli będziesz miała na to ochotę;)
OdpowiedzUsuńplus szesnastolatkowie w dużych zorganizowanych grupach są bardzo... dziwni ^^
Nie poinformowanie od odwołaniu koncertu, a własciwie poinformowanie o tym, że się nie odbędzie tuż przed jego rozpoczęciem to totalny nieprofesjonalizm ( pomijam tu nagłe wypadki losowe) ale objawy grypy nie rozwijają się w piętnaście minut !... żenada tak jak z tymi kwiatami. ;D
OdpowiedzUsuńz koncertami zawsze jest poslizg
OdpowiedzUsuńszkoda ze nie poinformowali wczesniej ale dla nich to biznes
przynajmniej sprzedali wiecej biletow :P
jakby ci chipendejsi byli w strojach żużlowych to pewnie piszczałabym pod sceną i za wszelką cenę chciała dotknąć :P