Dlaczego padło akurat na mnie? Dlaczego muszę być jedynaczką, a nie mieć rodzeństwo? Dlaczego z powodu tego bycia jedynaczką na mnie musi się skupiać cała uwaga moich "szanownych" rodziców? Gdybym tylko mogła, dałabym im takie zajęcia, i to na drugim końcu Polski, żeby się ode mnie odczepili i dali mi żyć po swojemu.
Przykład? Dzisiaj przed południem trochę się posnułam, nic nie robiąc (odpoczywając po wczorajszym egzaminie), potem poszłam z ojcem do centrum, żeby połazić po sklepach. Wróciłam, a mamuśka do mnie zaraz w te pędy uderza w nuty pt. czemu nie piszę pracy. No bo mi się nie chce, do cholery! Ale oczywiście jej tego nie powiedziałam. Oczywiście, grzecznie położyłam uszka po sobie i "tak, jutro, jutro". Prawda jest taka, że po raz kolejny przyszła mi do głowy "wywrotowa" myśl, żeby skończyć studia, pozaliczawszy wszystkie egzaminy, ale bez obrony pracy. Rozumiem tych, którzy to zrobili. Po prostu tak się człowiekowi nie chce, że szok...Gdybym miała na to pieniądze, zgłosiłabym się do kogoś, kto by mi napisał, i byłoby po problemie.
Kobieta, u której miałam wczoraj egzamin, ma u mnie szacun, bo wstawiła mi ocenę do USOS w najszybszym chyba tempie ze wszystkich:) Szkoda, że nie wszyscy są tacy sumienni...Nadal nie mam oceny od Nadambitnej Doktorantki, od DS, od promotora z dwóch przedmiotów...a za 6 dni musimy wszystko rozliczyć. Sił już nie mam na tych ludzi. Pisać im maile z przypomnieniem, czy nie?...Bo już sama nie wiem...
Tak, posnułam się dzisiaj z ojcem przed południem po centrum. Byliśmy w epickim sklepie z chińskimi towarami...chłam, jakich mało. Niby otaczają nas zewsząd te chińskie towary, tyle się ich kupuje, ale gdy człowiek znajdzie się w takim sklepie ONLY MADE IN CHINA, to...Szok. Oprócz tego byliśmy w EMPiK-u...i na tym nasza wspaniała wyprawa do centrum się skończyła, bo nie było już ciekawych przybytków w tymże centrum. Moje cudowne miasto. Wszystko jasne.
Po raz kolejny zastanawiam się, czy ludzie bez formalnego tytułu magistra mają szansę na załapanie sensownej pracy...
Trudno powiedzieć czy jest szansa na dobrą pracę bez tytułu magistra czy nie. Mnie np. mama bardzo motywuje żeby skończyć studia i mieć dyplom bo sama brnąc 5 lat przez prawo nie napisała pracy magisterskiej i to był największy błąd...Ale tu akurat było nie lenistwo tylko wielka miłość, ślub, brak czasu na ponowne zainteresowanie pracą mgr. a ponad rok później urodziłam się ja...to już w ogóle....
OdpowiedzUsuńA ja wolałbym być jedynakiem.:)
OdpowiedzUsuńmam 3 rodzeństwa.
Usuńnie wiem czy jest szansa czy nie, ale mam wrażenie, że jakkolwiek by nie bolało, warto dla własnej satysfakcji zdobyć ten nic nie znaczący tytuł. maksymalnie głupio poddać się w wyścigu tuż tuż przed samą metą :) walcz, dziewczyno!
OdpowiedzUsuńMam jeszcze trzy egzaminy...
OdpowiedzUsuńZaliczyłam cyberprzestępstwa i ochronę programów komputerowych, uff :D
nie wiem czy Cię pocieszę- mam 3 braci;d
OdpowiedzUsuńMieć rodzeństwo, to wspaniała rzecz ;) Wielokrotne pisanie maili, ponawianie setek próśb bez żadnego odzewu nie jest mi obce, wiem co czujesz, i chyba każdy student to odczuł.
OdpowiedzUsuńMiłej niedzieli!
Praca zależy od charakter, tak doszłam do wniosku ostatnio :D JA natomiast mam brata, jednak cóż się dziwisz, rodzice martwią się o Ciebie i chcą jak najlepiej :) a made-in-china wcale nie jest taka zła ;)
OdpowiedzUsuńa ja bym za to wielokrotnie wolała być jedynaczką ;) doskonale rozumiem, jak pisałam pracę na olimpiadę, to nie wiem jak udało mi się skończyć, tak się nigdy nie mogłam za to zabrać...
OdpowiedzUsuńbędzie dobrze, jakoś dasz radę
spróbuj chociaż tą pracę napisać, spróbuj! a może się uda! :)
OdpowiedzUsuńja mam brata i chętnie Ci go oddam! :P
Sądzę, że pracownicy uczelni powinni już zrobić te wpisy, bo to przecież ich zasrany obowiązek ;P
OdpowiedzUsuńTak, w środę napisz im maila ;P Szkoda, że nie można ich bezkarnie w tych mailach opierdzielić - oczekują od studentów poważnego zachowania, a im samym do poważnych daleko.
OdpowiedzUsuń:)