Jestem pod wrażeniem.Wczoraj razem z mamuśką obejrzałyśmy w Planete+ dokument o Krzysztofie Cegielskim pt."Przerwany sen".Tj.ja obejrzałam po raz drugi,bo wcześniej obejrzałam już na Sportowych Faktach,gdy udostępnili go w ramach promocji/premiery.Nie ma to jednak jak obejrzeć na dużym ekranie,zresztą przy drugim(i kolejnych)oglądaniach zauważa się niejednokrotnie rzeczy,które umknęły za pierwszym razem.
Jestem pod wrażeniem nie tylko filmu,postawy bohatera i narratora,ale i zaskoczylo mnie to,że mamuśka wytrzymała do końca,choć to kompletnie nie jej klimaty i tematy około-,a tym bardziej czysto żużlowe są jej obce.
Oglądałam i próbowałam zrozumieć to,jak można kochać coś,co odebrało sprawność w tak młodym wieku(miał 24 lata,gdy uległ wypadkowi).Mój malutki ograniczony rozumek tego nie ogarnia.Może to kwestia psychiki,która nie jest u mnie zbyt mocna.Ja bym się chyba załamała i palnęła sobie w łeb.Zawsze,gdy nie wychodzi mi coś,czego chciałam,reaguję na to załamką.
Jest dla mnie fenomenem,jak można się po takim czymś pozbierać i odnaleźć.Cegielski odnalazł się jako komentator,prezes stowarzyszenia żużlowcow,doradca Janusza Kołodzieja.Inny z zawodników,Rafał Wilk,który również stracił sprawność na torze,był trenerem,a teraz uprawia dyscyplinę zwaną handbike.Brał nawet udział w paraolimpiadzie w Londynie i wywalczył tam(o ile dobrze pamiętam)złoty medal.
To świetne,że nie wszyscy ludzie na tym świecie są mięczakami,załamującymi się po każdej porażce jak ja.Gdyby tak było,ludzkość chyba by nigdy,przenigdy w życiu do niczego nie doszła.
A skoro już jesteśmy w temacie-wracając do rzeczy bardziej przyziemnych:zaraz przełączam się na SF,coby sprawdzić,jak tam Lindgren i Andersen pojadą w Zlatej Prilbie.O 17.15 Toruń,o 19.30 Tarnów.Żużlowa niedziela na start-trzeba łapać ostatnie akordy,póki można...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz