Mam dość-to słowa,które najczęściej mi dziś towarzyszą.Bo jak tu NIE MIEĆ dość?
Niemiecki nie był jeszcze taki zły,jak się spodziewałam,ale to dopiero początek.Potem była dłuuuuga i nuuuuuudna przerwa-ponad 2 godziny.Masakra,w naszej szkole nie ma co robić...OK.Nastała 11.30,kolejne zajęcia.Facet potrzymał nas 15 minut i puścił.Znowu przerwa,znowu nuda.Zajęcia nr 3-facet opowiadał nam o czymś,czego nie mogliśmy zrozumieć,ale przynajmniej do końca regulaminowego czasu i nie mieliśmy tak długiej przerwy.Wykład nr 4-kobieta przyszła,w 5 minut opowiedziała co i jak i znowu wolne.Masakra.
Zasmuciła mnie też koleżanka z roku niżej.Spotkałam ją,opowiedziała mi o Erasmusie,na którym była w Szwecji(moje marzenie!...).Używanie pięknego szwedzkiego języka na codzień,plus przystojni koledzy...Szczęściara:)
Opuściłam progi mojej "cudownej" szkoły o 17.50.Wkurzył mnie jeszcze parszywy "obiad" w stołówce-zupa z torebki i mocno przeciętna zapiekanka-bułka.Okropności.Nie mogliby jednak trochę lepiej gotować?No,ale czego ja oczekuję?To w końcu tylko moja parszywa szkoła,którą-zaczęłam się dziś zastanawiać-chyba jednak opuszczę.Wszyscy czegoś od nas chcą,i są to badziewia w stylu prezentacje,filmiki i inne takie,zamiast po prostu dać nam coś do nauczenia się itd.A jeszcze facet od ostatniego wykładu(czytaj:warsztatów)wymyślił,że będziemy robić...rysunki ilustrujące cytaty filozoficzne.Nie znoszę i nie umiem rysować i nie znoszę filozofii.Wystarczy,żeby zniecierpieć ten przedmiot.A jeszcze prowadzący mówił tonem księdza(takim moralizująco-uspokajającym)...Idealne na zajęcia w piątek o 16.45.
Po powrocie do domu nie było lepiej.Mamuśka od razu "wyjechała" mi z migreną,którą rzekomo ma.Ja też nienajlepiej się czuję-boli mnie głowa i gardło,czuję,jakby wychodziła mi opryszczka,a więc musiałam się przeziębić(zarazić od kogoś lub "we własnym zakresie").
Chcę się położyć,obudzić jutro,i by w czasie mojego snu wszystko zniknęło:moja głupia szkoła i beznadziejny dom.Da się tak?
PS.Nowy kraj na mapie odwiedzających mój blog:Holandia.Miło:)Dziękuję:)
PPS Oczywiście,spotkałam dziś kolegę Arka,kiedy wyelegantowany na 102 czekał na obronę.Tak,przyznaję,serce zabiło mi(trochę)szybciej.I to był jedyny,malutki,miły akcent dnia.I pomyśleć,że to się już kończy...
Hmm, nie zbyt udany dzień . : c
OdpowiedzUsuńDo bierzmowania . : )
no ja wyglądam dzisiaj podobnie. nie mam siły na nic, biurko zawalone chusteczkami, kroplami, tabletkami. wrrr... -.-
OdpowiedzUsuńmusi być dobrze. w koncu sobota! w końcu się wyśpię. jak złoto <3
OdpowiedzUsuń+ Tobie też zdrówka życzę :)
Pisze o sobie : ) A jezeli az tak zalezy ci na poznaniu mojego imienia : Natalia :)
OdpowiedzUsuńPs. A po angielsku pisalam, bo ogolnie to mieszkam w Holandii i mialam kilku holenderskich czytelnikow. : )
OdpowiedzUsuń