Czasami mam wrażenie,że jesteśmy w epoce renesansu czy innego oświecenia,kiedy uczeni czy filozofowie przestali tak ślepo skupiać się na Bogu i zaczęli patrzeć na człowieka.Obecnie wszystko,co dotyczy człowieka,jest dobitnie rozbierane na czynniki pierwsze.Mam na myśli obecnych kilka lat,niekoniecznie może całe kilkaset lat w opozycji do renesansu...Bo i w PRL-u sprawy miały się inaczej.Ale do rzeczy.
Kiedyś po prostu chodziło się do pracy,miało się mniej lub bardziej podłego szefa,ale to obecnie temat mobbingu,poświęcania życia pracy i innych takich jest mielony na wszystkie sposoby i poruszany we wszystkich mediach.Kiedyś PO PROSTU miało się dzieci,JAKOŚ się je wychowywało i żyły.To obecne czasy wykształciły w ludziach:a)kult dzieci,b)bzika polegającego na dbaniu o nie od poczęcia,c)schizę,by każde było najmądrzejsze,wyjątkowe etc.To dziecko nie ma już prawa być dzieckiem?Wariactwo,kompletne wariactwo.
Albo takie bycie ojcem.Dawniej po prostu chodził taki do pracy,pobawił się z dzieckiem po niej przez kilka minut i było mniej więcej OK.Rzecz jasna,nasze czasy uznały,że to nie wystarczy,że ma się interesować od poczęcia,chodzić z kobietą do szkoły rodzenia i generalnie być w to megazaangażowanym.Pytanie tylko,czy to się facetom podoba.Pewnie nie,ale ich przecież nikt o zdanie nie pyta.I koniecznie trzeba pisać o tym tony artykułów i listów do gazet.
Ludzie,obecnie rozdmuchuje się też(niepotrzebnie,moim zdaniem)rzeczy,które są prywatną sprawą każdego człowieka.Chodzi mi o religię i orientację seksualną.To,że ktoś jest gejem albo nie chodzi do kościoła,bywa manifestowane na wszelkie sposoby.Taki list-o niechodzeniu do kościoła właśnie-został zamieszczony dziś w "Wysokich Obcasach".Cholera,co mnie to obchodzi,że pani X,która go napisała,nie chodzi do kościoła i jest przeciwna temu,by jej dziecko było "indoktrynowane" religijnie w przedszkolu?Nie prościej było zwrócić się bezpośrednio do tej placówki,bez manifestu na całą Polskę?
Ja np.nie afiszuję się z tym,że nie chodzę do kościoła,a i gdy mnie ktoś pyta,staram się nie odpowiadać.Nie chcę,żeby ktoś mnie oceniał na tej podstawie.Zresztą to w tym kraju śliski temat i lepiej się nie wyrywać...
PS.Czyżby narodził się nowy gatunek człowieka-homo analiticus(człowiek analizujący)?...
oh, ilu znam ateistów, którzy w każdą wigilię wyczekują pod choinką swoich prezentów. sama mam problem z chodzeniem do kościoła co niedziele (najzwyczajniej w świecie przesypiam ten czas, gdyż mam tylko 1 dzień na leniuchowanie w łóżku), ale nikomu o tym nie mówię. oczywiście stykam się z krytyką ,,jak możesz nie chodzić do kościoła? to przez to macie w domu tak źle, to przez to rodzice robią takie rzeczy'' (nie będę Ci opisywać mojej sytuacji tutaj, może kiedyś znajdziemy sie na jakimś mailu czy gg, to Ci opowiem, jeżeli będziesz chciała słuchać), strasznie mnie to irytuje. -.-
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo! :)
OdpowiedzUsuń