Poniedziałek to dla mnie zazwyczaj dzień wolny od emocji żużlowych,chyba,że jeżdżą Wolverhampton albo Poole,moje dwie ulubione drużyny najwyższej brytyjskiej ligi,Elite League.Dzisiaj będzie jednak wyjątek,bo nie ma Wolverhampton,nie ma Poole,ale zamierzam oglądać Indywidualne Mistrzostwa Wielkiej Brytanii.Powód?Oczywiście,muszę mieć jakiś męski powód,by oglądać.Dziś będzie to mój ulubiony zawodnik z tego kraju,czyli Hot Scott Nicholls(pewnie nie jestem odosobniona w uwielbianiu go)i...no dobrze,jeszcze jeden.Tai Woffinden,na którego zwróciłam uwagę,kiedy jeździł w klubie żużlowym z mojego miasta.Teraz też muszę trzymać rękę na pulsie,bo to przecież klubowy kolega Fredki Lindgrena w Polsce i w Anglii,a i pewnie poza torem się kumplują.Byłoby zatem miło,gdyby któryś z moich dwóch faworytów wygrał albo coś w tym guście...
Nie tylko żużlem jednak żyje człowiek(choć w moim przypadku dziwnie brzmi to stwierdzenie).Zaczęłam się zastanawiać(pod wpływem wizyty na kilku blogach),czy już przyszedł do Polski trend z innych krajow,by podczas blogowania przestać kryć się za nickiem?Te osoby,których blogi odwiedziłam,pisały je pod własnym imieniem i nazwiskiem,zamieściły zdjęcia.Ja do tej pory widziałam to tylko w blogach zagranicznych,ale do nas też to dociera...przyznaję,gratuluję tym osobom odwagi.Ja bym tego nigdy nie zrobiła,bo i po co?Co to za różnica,czy piszę jako Darcysia,czy powiedzmy,Anna Kowalska?...Blogi sygnowane nazwiskiem mają,moim skromnym zdaniem,sens tylko w przypadku osób znanych,które raczej muszą widnieć w blogu pod pełnymi danymi...Zresztą,hmmm,pisząc pod imieniem i nazwiskiem,zawsze można zostać znalezionym w internecie ze swoim blogiem,jeśli ktoś wpisze to imię i nazwisko do wyszukiwarki.Nie chciałabym tego...zwłaszcza,że są osoby,które nie powinny wiedzieć,że piszę...A jakie jest Wasze zdanie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz