Nie,to nie pomysł na hasło reklamowe dla firmy kurierskiej/usług pocztowych/linii lotniczych itd.To moje stwierdzenie dotyczące tego,że Polacy-my jako nacja-jesteśmy wszędzie.W prawie każdym zakątku globu(no,może poza biegunami),a ostatnio nawet w...brytyjskich programach telewizyjnych.Przykład tego ostatniego miałam wczoraj.
Jako wielbicielka pewnego kraju na W i B,lubię oglądać BBC Entertainment.Programy tej stacji pozwalają mi poczuć choć namiastkę tamtejszego życia.Szczególnie lubię programy kulinarne-"Zapraszam do stołu" i-ostatnio-"Kolację dla dwojga".Właśnie we wczorajszym odcinku tego drugiego programu wystąpił nasz rodak.Nieźle...
Program generalnie wygląda tak:kobieta albo facet(wczoraj była kobieta)dostaje 5 propozycji menu kolacyjnego od 5 kobiet(w przypadku facetów)lub 5 mężczyzn(jeśli chodzi o kobietę).Wybiera 3 najciekawsze i umawia się na randki z ich autor(k)ami.W końcu,po tym "researchu",wybiera 1 osobę,którą zaprasza na jeszcze jedną kolację,i z którą być może połączy jego/ją coś więcej.Prawie zemdlałam,gdy podczas przedstawiania się jeden z nich powiedział(dość dobrą angielszczyzną):"My name is Jack and I come from Poland".Gdzie ci nasi rodacy się nie wcisną...Zainteresował on wprawdzie wybierającą swoim menu(w tym daniem o nazwie:Apple pie-"szarlotka",tak było napisane w menu),umówili się,ale wykonanie było już gorsze.Rozwaliło mnie to,jak podjął swojego gościa(przy "gołym",nienakrytym np.obrusem stole,na którym stała...butelka wody mineralnej polskiej produkcji,nie podam nazwy,by nie robić product placement;rzeczony towar pochodził najpewniej z polskiego sklepu w okolicy:)).Za to-minus.Uśmiechnęłam się za to na widok napisanej po polsku(pochodzącej od mamy?)kartki z przepisem na apple pie/szarlotkę właśnie.Ech...No i smutno mi się zrobiło,że wizyta wypadła tak sobie i nie było kontynuacji.Niestety.Taki life.Swoją drogą,bohaterka wybrała najmniej moim zdaniem udanego faceta,ale to nie moja sprawa:)
Przy okazji przypomniał mi się inny program tej stacji,też brytyjski(tytułu nie pomnę),w którym kogoś podejmowały na kolacji dwie koleżanki-Rosjanka i Polka.Ich menu kipiało od rosyjsko-polskich nazw.Z jednej strony fajnie,bo dla Brytyjczyków to coś oryginalnego,innego,ciekawego.Dla Rosjan/Polaków-szansa na pokazanie naszej słowiańskiej kuchni.Z drugiej-szkoda,że zamykają się w kręgu tego,co już znane/lubiane/wyekspolatowane.
Pewne jest jedno-choć gotować nie lubię,z chęcią będę oglądać te programy,bo je po prostu lubię.A Polacy niech w nich występują i pokazują,że jesteśmy kimś więcej niż tanią siłą roboczą zasuwającą za 8 funtów per hour,masą znającą tylko przekleństwa i porozumiewającą się za pomocą dziwnego,niezrozumiałego języka.Tak,wiem,że są jakieś tygodnie kultury polskiej,ale ilu Brytyjczyków na to chodzi?A dzięki temu mamy szansę trafić pod brytyjskie strzechy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz