Emocje,jakie mi dziś towarzyszą,nie są zbyt pozytywne.Są to:a)stres,b)smutek...
Stres jest,bo dziś ostatni dzień na wysłanie pracy poprawkowej na PS,a ja jestem gdzieś w połowie.Zresztą denerwuję się,bo ci,którzy wysłali ją wcześniej,zostali nazwani "plagiatorami".Studenci naszych czasów...Wszystko w trybie "kopiuj-wklej"...Tak się zdenerwowałam,że wczoraj wieczorem bolała mnie głowa i żołądek.Tak mi to podziałało na wyobraźnię.
Smutek...Tak,bo dzisiaj jest pogrzeb Lee Richardsona.W ramach sesji wspomnień zaaplikowałam sobie pamiętne Gran Lubuskie Derbi.I zasmuciłam się tym:"Dostaliśmy informację z Wrocławia,że Lee Richardson zmarł na stole operacyjnym...",potem zniesmaczyłam tym całym zamieszaniem.A ten tekst:"K...,my po pierwszym biegu wiedzieliśmy,że on nie żyje!"?Dno.
A cóż poza tym?Nuda,jak to zwykle w wolne dni."Ponura rutyna",cytując recenzje filmów w "Gazecie Telewizyjnej",dodatku do "Gazety Wyborczej".Nic dodać,nic ująć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz